19 JAZZ Od Nowa Festival ’2019
20-23.02.2019
Obecna – mimo braku zagranicznej gwiazdy na miarę trębacza Terence’a Blancharda, którego występ godnie zwieńczył „maturalną” edycję poprzednią – nie będzie w tej mierze wyjątkiem. Wiele wskazuje bowiem, iż, zgodnie z dosyć już długą tradycją naszej imprezy, będzie to festiwal szczęśliwych powrotów w wykonaniu luminarzy polskiego, a niejednokrotnie i światowego jazzu: od Adama Pierończyka przez Marka Stryszowskiego (najczęstszego bodaj gościa JONF) czy Zbigniewa Namysłowskiego po Urszulę Dudziak. Będzie to również – zgodnie z innym wątkiem owej tradycji i może nawet w większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej – festiwal składów międzynarodowych, wśród których szczególnie ciekawie zapowiadają się Timucin Sahin – Kuba Płużek – Ingrid Laubrock oraz Sylwester Ostrowski & The Jazz Brigade, obejmujące muzyków z Turcji, USA, Niemiec i Polski (w wypadku pierwszym) oraz Polski, USA i Japonii, z ilościową dominacją elementu amerykańskiego (w wypadku drugim). Będzie to wreszcie – jak bywalcy imprezy również mogą się spodziewać – festiwal konfrontacji różnych stylów jazzowych: od jazzrocka (towarzyszący Urszuli Dudziak Walk Away, poniekąd też Little Egoists Stryszowskiego), głównego nurtu jazzu nowoczesnego w sensie względnie szerokim (kwintet Namysłowskiego) czy wreszcie avant-jazzu (znane z częstych występów w naszym kraju, w tym także w Od Nowie, nowojorskie duo Iconoclast).
Osiemnaście lat to zarazem dość długi odcinek historii rodzimego jazzu, obejmujący zarówno początki efektownych światowych karier muzyków młodej generacji – vide znani festiwalowej publiczności Leszek Możdżer, skrzypek Adam Bałdych, pianistka Aga Derlak czy też saksofonista Maciej Obara, obecny także na afiszu tegorocznym – jak i boleśnie przedwczesne finały wieloletnich poczynań najbardziej zasłużonych i najwyżej notowanych seniorów: patrz przede wszystkim nieodżałowany Tomasz Stańko, stosunkowo regularnie goszczący na naszych spotkaniach jazzowych. Spotkaniach, które – przypomnijmy – w roku minionym osiągnęły metrykalną dojrzałość i, jak wolno mieć nadzieję, będą systematycznie udowadniać, że, na przekór wieszczowi nr 1, wiek męski może być w istocie antytezą wieku klęski. Podkreślmy bowiem raz jeszcze, że jego organizatorzy po każdej kolejnej edycji nie zapadają w poświąteczne koleiny monotonii czy wręcz bierności, od razu zmierzając ku następnej – z energią, mimo upływu lat, prawdziwie młodzieńczą.
20 lutego (środa), godz. 20:00, Od Nowa
SAHIN • PŁUŻEK • LAUBROCK (TR/USA/D/PL)
Timucin Sahin – gitara
Kuba Płużek – fortepian, klarnet, perkusja
Ingrid Laubrock – saksofon sopranowy i tenorowy
Najbardziej niezwykłą pozycją w dotychczasowym programie JONF był swoisty happening muzyczno-performerski Openclose (2014), w którym miał udział Krzysztof Knittel, dość szeroko znany jako kompozytor neoawangardowy. W podobny sposób można by określić austriackiego perkusjonistę Wolfganga Reisingera, który dwa lata wcześniej wystąpił na naszym festiwalu z polskim klarnecistą Wacławem Zimplem. W roku bieżącym pogranicze jazzu i „poważnej” awangardy będzie tu reprezentowane przez Ingrid Laubrock.
Ta niemiecka kompozytorka i saksofonistka, od 10 lat mieszkająca w Nowym Jorku, studiowała pod kierunkiem Dave’a Liebmana i Jeana Toussainta, jazzowych mistrzów swego instrumentu, a także występowała z Anthony’m Braxtonem, jedną z najwybitniejszych postaci wspomnianego pogranicza, generalnie bliskiego muzyce swobodnie improwizowanej. Jej najnowszy album nosi wymowny tytuł Contemporary Chaos Practices, czyli „Współczesne ćwiczenia w sferze chaosu”, na 47 muzyków (w tym czworo solistów) pod kierunkiem dwóch dyrygentów – i, wedle Dona Phippsa z All About Jazz, „otwiera nowe perspektywy w muzyce, jak wcześniej Święto wiosny Strawińskiego albo Tren „Ofiarom Hiroszimy” Pendereckiego”.
Timucin Sahin, ponad czterdziestoletni gitarzysta z Turcji, również rezydujący od wielu lat w Nowym Jorku, wykształcony w holenderskich konserwatoriach, a w zakresie kompozycji klasycznej w nowojorskiej Manhattan School of Music, też traktuje ową kompozycję jako punkt wyjścia do swobodnej improwizacji. Świadczy o tym album BAFA, ceniony za oryginalnosć i bezkompromisowość, a także Nothing Bad Can Happen, nagrany z zespołem Timucin Sahin’s Flow State – ujawniający też jednak inne upodobania muzyczne autora (ongiś wielbiciela Led Zeppelin i współpracownika bardziej zachowawczych jazzmanów, jak Mike Mainieri czy Randy Brecker).
Mianem względnie zachowawczego można by określić trzeciego członka tej niecodziennej konstelacji wykonawczej, czyli Kubę Płużka, utalentowanego instrumentalistę – głównie pianistę, który jednak na swoim najnowszym solowym albumie wykorzystuje rezonator magnetyczny poszerzający możliwości wykonawcze i brzmieniowe fortepianu. Kuba Płużek współpracował i występował dotąd m.in. z Januszem Muniakim, Zbigniewem Namysłowskim, Michałem Urbaniakiem, Vitoldem Rekiem czy Gregiem Osby.
Ten koncert będący interesującą konfrontacją trzech żywiołów z elementami swobodnej improwizacji otwiera tegoroczną edycję festiwalu.
LITTLE EGOISTS (PL)
Marek Stryszowski – saksofony, wokal, EWI
Tomasz Kałwak – instrumenty klawiszowe
Krzysztof Ścierański – gitara basowa, gitara
Sławomir Berny – instrumenty perkusyjne
Jazz, grany początkowo w małych klubach, lokalach raczej podrzędnych czy wręcz w domach publicznych, pozbawiony był wówczas istotnych walorów widowiskowych. Zyskał je może dopiero dzięki multimedialnym spektaklom estradowym Sun Ra i jego Arkestry, darzonym szczególnym uznaniem w czasach kontrkulturowej erupcji lat 1960. Na rodzimym gruncie jazzowym propozycją analogiczną byłaby na przykład interdyscyplinarna prezentacja Ananke, łącząca narrację muzyczną, wizualizacje, formy plastyczne i elementy choreografii, udanie przedstawiona na JONF w 2013 roku. Jej pomysłodawcą był Marek Stryszowski – wybitny a wszechstronny jazzman z Krakowa znany głównie jako współtwórca „polskiego Weather Report”, czyli Laboratorium. W owym multimedialnym kierunku podążał zresztą już wtedy, gdy sześć lat wcześniej przyjechał na nasz festiwal na czele Little Egoists i z aktorem Janem Nowickim w roli interpretatora poezji księdza Jana Twardowskiego.
„Mali egoiści” powstali w 1986 roku jako swoisty substytut Laboratorium, akurat wtedy opuszczonego przez Stryszowskiego i w rezultacie dość słabo obecnego na rodzimej scenie jazzowej. W nowym zespole Marka Stryszowskiego muzycy początkujący (jak nieodżałowany Grzegorz Grzyb) występowali obok dobrze znanych (jak Paweł Ścierański, gitarzysta Laboratorium). Przez pewien czas grupa działała w składzie polsko-amerykańskim, z gitarzystą bluesowym Carlosem Johnsonem (około 200 występów w Polsce) – koncertowała też w prestiżowych przybytkach brytyjskich, jak Brixton Telegraph czy przede wszystkim Ronnie Scott’s Jazz Club. Jej obecna formuła personalna jest dość osobliwa: występuje w składach od duetu do kwintetu, a niektórzy muzycy, poza niezastąpionym liderem, udzielają się w niej wymiennie.
Do szczególnych osiągnięć Little Egoists należy suita Magnum Sal (średniowieczna, łacińska nazwa Wieliczki), wykonana po raz pierwszy podczas festiwalu World Art Underground – Wieliczka ‘95 z udziałem takich znakomitości, jak Joe Zawinul, Susan Weinert, wspomniany już Carlos Johnson, nieodżałowany Jarosław Śmietana, Urszula Dudziak czy Zbigniew Namysłowski. Dwoje ostatnich wystąpi także na tegorocznej edycji JONF pod własnym szyldem; Little Egoists, w składzie doprawdy mocnym – choćby z uwagi na udział Krzysztofa Ścierańskiego, dawnego basisty Laboratorium i uznanego mistrza tego instrumentu w skali międzynarodowej, dobrze już znanego toruńskiej publiczności – zaprezentują się w stylu na pewno godnym własnej marki tudzież tradycji naszego festiwalu.
21 lutego (czwartek), godz. 20:00, Od Nowa
ADAM PIEROŃCZYK TRIO • MONTE ALBAN (PL/USA)
Adam Pierończyk – saksofon tenorowy i sopranowy, elektronika
Robert Kubiszyn – gitara basowa, elektronika
John B. Arnold – perkusja
W pionierskim okresie polskiego jazzu współpraca muzyków rodzimych z kolegami z USA czy z Europy Zachodniej miała, głównie ze względów politycznych, charakter okazjonalny, podobnie zresztą jak ich występy za tak zwaną żelazną kurtyną: patrz nagrania sekstetu Andrzeja Trzaskowskiego z afroamerykańskim trębaczem Tedem Coursonem albo koncerty kwintetu Komedy w Kopenhadze z duńską sekcją rytmiczną. Obecnie szeroko rozumiane kontakty międzynarodowe stały się w tej dziedzinie praktyką niemal powszechną, obejmującą wszystkie pokolenia: od seniorów (Tomasz Stańko), przez muzyków w wieku średnim (Marcin Wasilewski Trio), po młodzież (Kuba Więcek).
Dobrym przykładem byłby tu także Adam Pierończyk – o czym publiczność JONF przekonała się już w 2011 roku, kiedy to wystąpił on jako lider polsko-amerykańsko-brazylijskiego kwintetu w programie Komedowym, oraz pięć lat później, przy okazji koncertu w duecie ze słynnym czesko-amerykańskim kontrabasistą Miroslavem Vitousem. W roku bieżącym zawita on do Od Nowy na czele polsko-amerykańskiego tria, w którym towarzyszyć mu będą Robert Kubiszyn i John B. Arnold. Pierwszy to jeden z naszych najlepszych i najbardziej wszechstronnych (kontra)basistów, współpracujący nie tylko z najpierwszymi damami jazzu amerykańskiego i rodzimego, jak Maria Schneider czy Ewa Bem, ale i z kabaretowym Grzegorzem Turnauem albo nawet z popową Natalią Kukulską. Drugi – rodowity nowojorczyk, wnuk Hoagy Carmichaela, słynnego autora standardów jazzowych – to prawdziwy mistrz perkusji, grywający na przykład z Chetem Bakerem, Kenny’m Garrettem, nieodżałowanym Johnem Abercrombie’m bądź też ze znanym już w Toruniu Gregiem Osby’m (członkiem Komedowego zespołu Pierończyka).
Pod wodzą mistrza Adama – dwukrotnego zdobywcy nagrody Fryderyk, wsławionego współpracą z takimi gigantami jazzu, jak Sam Rivers albo Archie Shepp – wystąpią oni w programie promocyjnym Monte Alban, dwudziestej płyty autorskiej w dyskografii lidera, entuzjastycznie przyjętej przez krytykę światową (vide najwyższa pięciogwiazdkowa kwalifikacja w prestiżowym portalu All About Jazz). Wyrobiona jazzowo publiczność JONF przyjmie zapewne zawartą na niej muzykę z porównywalnym entuzjazmem.
JAROS • OBARA • DAMASIEWICZ • MIŚKIEWICZ • TARWID (PL)
Piotr Damasiewicz – trąbka
Maciej Obara – saksofon altowy
Grzegorz Tarwid – fortepian
Michał Jaros – kontrabas
Michał Miśkiewicz – perkusja
Według Joachima Ernsta Berendta, jednego z największych autorytetów w materii jazzu, „kontrabas to kręgosłup zespołu jazzowego”. Może też dlatego mistrzowie tego instrumentu najczęściej kojarzeni są jako członkowie zespołów prowadzonych przez innych (jak Jimmy Blanton czy Oscar Pettiford z orkiestry Duke’a Ellingtona) niż jako liderzy własnych (jak genialny Charles Mingus albo Charlie Haden) albo też soliści (jak Helmut Nadolski bądź Bogdan Mizerski).
Jaros-Obara-Damasiewicz-Tarwid-Miśkiewicz jest bodaj drugim w historii JONF, po kwintecie Wojtka Mazolewskiego, zespołem z kontrabasistą w roli wiodącej. Jest to Michał Jaros, jako dwudziestolatek uznany za Nową Twarz polskiego jazzu na festiwalu Jazz nad Odrą w 1996 roku. Sześć lat później, wraz Pawłem Tomaszewskim i Pawłem Kaczmarczykiem, zdobył I nagrodę na krakowskim konkursie Jazz Juniors a w roku następnym – Grand Prix w konkursie jazzu tradycyjnego Hot Jazz Spring w Częstochowie. Występował na różnych festiwalach, od Jazz Jamboree po Baku Jazz Festival, jako członek zespołów Piotra Wojtasika, Piotra Barona, Grzegorza Karnasa, Radka Nowickiego czy Dominika Bukowskiego. Koncertował z takimi znakomitościami współczesnego jazzu, jak trębacz Wadada Leo Smith albo pianistka i wokalistka Patricia Barber. Zdarzało mu się też wychodzić poza jazz – chociażby na płycie Starsi Panowie, gdzie występują między innymi Maciej Maleńczuk, Paweł Kukiz i Kayah.
Skład zespołu, z którym zadebiutuje na JONF, jest niemal supergupowy. Miśkiewicz cieszy się renomą międzynarodową jako członek kwartetu Stańki i, obecnie, Marcin Wasilewski Trio – do tejże elitarnej ECM-owskiej konstelacji od niedawna należy też Obara. Damasiewicz to wybitny trębacz młodego pokolenia, zdobywca Fryderyka w kategorii Jazzowy Debiut Roku 2012, a Tarwid – wyrazista indywidualność nurtu post-yassowego, jako członek tria Jachna/Tarwid/Karch.
W Toruniu zespół ten będzie promował najnowszy, wydany jesienią roku ubiegłego album Floating Bridges, którego tytuł („Płynące mosty”) metaforyzuje płynność i niestałość danego nam w doświadczaniu świata, a zawartość muzyczna zdradza inspiracje między innymi muzyką klasyczną, filmową, jazzem od Wheelera przez Jarretta po Blancharda, a nawet rockiem lat 1970. i 1980. Publiczność uniwersyteckiego klubu może mieć tu skojarzenia z płynną nowoczesnością w rozumieniu Zygmunta Baumana – głównie zaś nadzieję na inspirujący duchowo wieczór.
22 lutego (piątek), godz. 20:00, Od Nowa
ICONOCLAST (USA)
Julie Joslyn – skrzypce, saksofon altowy, preparacje elektroniczne, śpiew
Leo Ciesa – perkusja, instrumenty klawiszowe
Jednym z ulubionych cytatów nieodżałowanego Andrzeja Mitana – wybitnego artysty neoawangardowego w szerokim sensie, znanego też publiczności JONF – był sporządzony przez Józefa Hoene-Wrońskiego, polskiego filozofa doby romantyzmu, rejestr cech charakterystycznych różnych narodów – w tym Amerykanów, postrzeganych tu głównie jako „praktyczni”. Typowej egzemplifikacji tej formuły Mitan doptarywał się w nowojorskim duo Iconoclast – chociażby ze względu na niespodziewaną umiejętność poruszania się po polskiej prowincji, od Ciechocinka przez Płock, aż po Warkę (gdzie wystąpiło w 2005 roku w Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego).
W ciągu ponad trzech dekad działalności Iconoclast koncertował także w innych krajach europejskich – we Francji, Chorwacji, na Węgrzech, a nawet w Rosji, gdzie został niemal natychmiast uhonorowany ekskluzywnym wydawnictwem CD In the Vodka Garden (2005), firmowanym przez petersburską wytwórnię Record One i zawierającym utwory z pierwszych pięciu albumów amerykańskich (do tej pory ukazało się dziesięć). W Polsce Julie i Leo szczególnie często i chętnie występują w bydgoskim Mózgu i jego stołecznej filii – zapewne dlatego, że klub ten cieszy się opinią miejscowego odpowiednika nowojorskiego Knitting Factory.
Pogląd ten jest uzasadniony o tyle, o ile oba wspomniane przybytki przyciągają przede wszystkim artystów z neoawangardowych obrzeży jazzu czy rocka, otwartych na różne style czy inspiracje, na przykład z obszaru literatury, teatru i sztuk wizualnych – a w tym szerokim kontekście Iconoclast odnajduje się wręcz idealnie. Julie, wcześniej w inspirującym się muzyką hinduską rockowym kwintecie Church of Betty, zajmuje się także malarstwem i psychoanalizą – dodajmy też, iż pierwszą część wspomnianego koncertu w Warce oraz występu w Od Nowie podczas tejże trasy wypełniła swobodna improwizacja zespołu w charakterze swoistego kontrapunktu wierszy czytanych przez polskiego poetę i publicystę Andrzeja Dorobka (zgodnie z dobrymi beatnikowskimi tradycjami). Leo jest natomiast niemal wyłącznie muzykiem, wysoko notowanym jako perkusista (patrz stała współpraca z Doctor Nerve, znanym nowojorskim oktetem avant-rockowym). Razem tworzą muzykę o zaskakującej, jak na duo, sile dźwiękowego rażenia – także dzięki wokalnym „wrzaskom’ Julie – nacechowaną też jednak selektywnością brzmienia i oryginalnością jego kolorystyki oraz niebanalnym podejściem do techniki instrumentalnej (wykorzystywanie perkusji w funkcji melodycznej). Ich debiut na JONF z pewnością będzie ciekawym i wartościowym wzbogaceniem dotychczasowego spektrum stylowego tej imprezy.
SYLWESTER OSTROWSKI & THE JAZZ BRIGADE (USA/PL/JAP)
Freddie Hendrix (USA) – trąbka
Sylwester Ostrowski – saksofon tenorowy
Miki Hayama (JAP) – fortepian
Dominique Sanders (USA) – kontrabas
Eric Allen (USA) – perkusja
Mówiąc „jazzman” w pierwszym rzędzie mamy na myśli muzyka – choć przecież z równym powodzeniem można by określić w ten sposób animatora życia jazzowego, jak Leopold Tyrmand (nader skuteczny propagator tej muzyki w peerelu) albo George Wein (nieporównany szef Newport Jazz Festival, jednego z najważniejszych w swojej kategorii). Tym bardziej godne uwagi są zatem przypadki łączenia działalności artystycznej i organizacyjnej: patrz ś. p. Tomasz Stańko, wybitny trębacz, a zarazem niezawodny spiritus movens Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej.
Analogicznego przykładu – w innej, rzecz jasna, skali – dostarcza znacznie młodszy saksofonista Sylwester Ostrowski, znany też jako skuteczny animator Zmagań Jazzowych, organizowanych w Szczecinie od 2002 roku. Festiwal ten jest platformą płodnych artystycznie spotkań muzyków polskich i zagranicznych, głównie amerykańskich – jak na przykład świetny saksofonista Billy Harper albo znani już z JONF trębacz Piotr Wojtasik i perkusista John Betsch. Sam Ostrowski może się poszczycić bardziej wręcz imponującym gronem współpracowników: na jego najnowszej płycie, nagranej z zespołem The Jazz Brigade, występują gościnnie czarnoskóre gwiazdy wokalistyki jazzowej (Deborah Brown) i gospelowej (Dorrey Lin Lyles – znana z festiwalu Toruń Blues Meeting), a także pianista Darius Brubeck (syn słynnego Dave’a). Warto zaznaczyć, że ów zespół – który w listopadzie 2018 roku podjął niecodzienną próbę powtórzenia historycznej polskiej trasy The Dave Brubeck Quartet sprzed lat dokładnie sześćdziesięciu – wpisuje się doskonale w preferowaną od dawna przez szefostwo JONF formułę składów międzynarodowych. Występują w nim bowiem osiadła w Nowym Jorku japońska pianistka Miki Hayama i aż trzech muzyków amerykańskich, na czele z czarnoskórym trębaczem Freddie’m Hendrixem. Na osobną uwagę zasługuje też wspomniana wyżej płyta, adekwatnie do zawartości zatytułowana In Our Own Way, czyli “Na nasz sposób” – jako że odnajdujemy na niej pełne inwencji i kultury muzycznej parafrazy pieśni patriotycznej My Pierwsza Brygada, a nawet etiudy Chopina znanej jako “rewolucyjna”, obok jazzowej klasyki (Before It Is Too Late Dave’a Brubecka w stylowej interpretacji Deborah Brown). Wszystko wskazuje zatem, że będzie to jedna z ciekawszych pozycji tegorocznego JONF.
23 lutego (sobota), godz. 20:00, Od Nowa
ZBIGNIEW NAMYSŁOWSKI QUINTET (PL)
Zbigniew Namysłowski – saksofon altowy i sopraninowy
Jacek Namysłowski – puzon
Sławomir Jaskułke – fortepian
Andrzej Święs – kontrabas
Dawid Fortuna – perkusja
Spośród ojców-założycieli polskiego jazzu nowoczesnego na JONF nie zagościł – i, niestety, nigdy już nie zagości – bodaj tylko Andrzej Kurylewicz ( w sytuacji gdy zmarli, odpowiednio, 50 i 21 lat temu Krzysztof Komeda i Andrzej Trzaskowski nie mieli na to szans). Jan Ptaszyn Wróblewski, Michał Urbaniak i ś.p. Tomasz Stańko występowali tu natomiast dość regularnie – dwukrotnie zaznaczył też swą obecność pierwszy polski jazzman, któremu w czasach tak zwanej głębokiej komuny udało się wydać płytę na Zachodzie, czyli oczywiście Zbigniew Namysłowski.
Do tej pory gościł on na jazzowych spotkaniach w Od Nowie na czele własnego kwintetu, w składzie niemal identycznym. Zaznaczyć też trzeba, iż dotychczasowe występy festiwalowe jego zespołu utrzymane były zasadniczo w tym samym stylu, oscylującym gdzieś między głównym nurtem jazzu nowoczesnego a swingiem, i że obecnie wystąpi on w składzie, w którym, po tragicznej śmierci Grzegorza Grzyba, zmienił się tylko perkusista. Zważywszy ponadto, że nazwa „Kwintet Zbigniewa Namysłowskiego” pojawia się w dyskografii lidera już w 1963 roku, moglibyśmy tu oczekiwać popisu jazzowego konserwatyzmu. Pamiętać jednak trzeba, że Namysłowski to muzyk o rozległych horyzontach, udanie inspirujący się folklorem rodzimym (Kujaviak Goes Funky), bałkańskim (Winobranie), a nawet muzyką klasyczną (Mozart Goes Jazz). Znamienne jest również, iż w skład jego kwintetu wchodzą bądź też wchodzili muzycy co najmniej o pokolenie młodsi, o zgoła odmiennej proweniencji – jak utalentowany pianista Sławomir Jaskułke, wywodzący się z trójmiejskiego środowiska yassowego, czy wspomniany już Grzegorz Grzyb, współpracujący na przykład z rockowym Klanem. Podkreślmy wreszcie, że kompozycje Namysłowskiego, dzięki wyrafinowaniu języka muzycznego (przebłyski bitonalności i polifonii, nietypowe, nader złożone podziały rytmiczne) wyraźnie odstają od wszelkiego, także modern-jazzowego szablonu. Kolejne spotkanie z jego muzyką dla wyrobionych jazzfanów powinno być zatem czymś na kształt uczty, natomiast dla początkujących – może pierwszym istotnym krokiem w kierunku prawdziwego znawstwa. W każdym zaś razie będzie to koncert ważny i potrzebny, dobitnie potwierdzający międzypokoleniową ciągłość ewolucyjną rodzimego jazzu.
WALK AWAY feat. URSZULA DUDZIAK (PL)
Urszula Dudziak – śpiew
Bernard Maseli – wibrafon
Adam Wendt – saksofon tenorowy
Tomasz Grabowy – gitara basowa
Krzysztof Zawadzki – perkusja
Nieporównany Jerzy Waldorff sugeruje w Sekretach Polihymnii, że angloamerykański termin „jazz” ma etymologię francuską – od czasownika „jaser”, czyli „gadać”. Biorąc tę uwagę dosłownie, za typowe przykłady sztuki jazzowej wypadałoby uznać nie tyle opowieści muzyczne Davisów czy Coltrane’ów, ile monologi Urszuli Dudziak podczas jej koncertów, wypełnione reminiscencjami z biografii artystki i praktycznymi poradami życiowymi w duchu pragmatycznego – amerykańskiego ? – optymizmu. Wszak wydała ona dwie autobiograficzne książki Wyśpiewam wam wszystko i Wyśpiewam wam więcej, a jej płyta sprzed lat pięciu nosi tytuł Wszystko gra. Owe narracje mają zresztą uzasadnienie jako skuteczny środek budowania pożądanej atmosfery spotkania z publicznością: tak było podczas jej dwóch dotychczasowych występów na JONF – i zapewne tak będzie teraz.
Przede wszystkim jednak należy pamiętać o wciąż niezwykłym potencjale wokalnym artystki i o bogactwie środków elektronicznie wspomaganej, chwilami wręcz polifonicznej ekspresji: trochę w stylu Bobby‘ego McFerrina, z którym zdarzało się jej występować (podobnie jak z takimi gigantami jazzu, jak Dizzy Gillespie czy Lionel Hampton). Trzeba też docenić rozległość repertuaru pani Urszuli, oscylującego między propozycjami nieledwie awangardowymi (słynna płyta Newborn Light z Adamem Makowiczem, w pewnym stopniu też znakomita, zainspirowana rodzimym folklorem To i hola z Grażyną Auguścik, inną nieprzeciętną wokalistką) a formami prostszymi, bliższymi funky czy rhythm-and-bluesa.
W Od Nowie wystąpi z „polskim Steps Ahead”, czyli Walk Away, z którym współpracowała w latach 1988-1995. Przez lata uważany za najlepszy polski zespół jazzu elektrycznego i wsławiony nagraniami z Ericem Marienthalem czy Mike’m Sternem, ma on profil jazzrockowo-funkowy – patrz debiut na JONF w 2003 roku – względnie bliski zespołowi Michała Urbaniaka Constellation, gdzie wokalistka udzielała się w latach 1970. Będzie też mogła sięgnąć do muzyki Krzysztofa Komedy, zwłaszcza że bywa reklamowana jako jego „odkrycie”; na Magic Lady (1989), pierwszym z dwóch albumów z Walk Away, zamieściła wszak własną wersję słynnej kołysanki z filmu Dziecko Rosemary. W każdym razie dynamiczna i precyzyjna sekcja Krzysztof Zawadzki/Tomasz Grabowy oraz kunsztowne faktury wibrafonowe Bernarda Maselego zapewnią godny kontekst dla jej akrobacji wokalnych.